Rolandova vyhlídka

Na przełomie kwietnia i maja udało się wreszcie wyskoczyć w góry. Ponieważ pogoda nie rozpieszczała wybór padł na polsko-czeskie pogranicze w Sudetach Środkowych. Po obfitych łowach, których rezultaty znajdziecie w GALERII. Ostatniego dnia wędrowaliśmy sobie na lekko z twierdzy Stachelberg do Trutnova. W miejscu Rolandova vyhlídka wypadł nam postój i podjęcie decyzji jak dalej schodzimy. Siedzimy sobie pod dobrze utrzymaną wiatą i dyskusja wygląda mniej więcej tak:

– Nie zdziwiłbym się, gdyby tu była gdzieś schowana siekiera (i tu mój wzrok pada na skrzynię obok paleniska). O! Może w tej skrzyni jest?? I może będzie razitko??

– Tak Kochanie, nawet 10…

Otworzyłem skrzynię i pokazuję A. co w niej znalazłem.

– Zobacz Kochanie co jednak znalazłem…

– Nie mów, że (już nie pamiętam co…)

– Nie A. – razitko.

A jego odcisk wygląda tak…

Było to najdziwniejsze miejsce, z którego do moich zbiorów trafił odcisk stempla turystycznego…

 

Możliwość komentowania jest wyłączona.