500

Styczniowa pogoda płatała wciąż figle… Gdy w końcu udało się wygospodarować wspólny weekend o górskich wędrówkach można było tylko pomarzyć :-(…. Z drugiej strony już dłuższy czas nie piłem Kofoli. To zdeterminowało kierunek działań Czechy. Poszukiwania w rozkładach jazdy i posiadanych folderach turystycznych (w języku polskim!!!) pozwoliły nam sprecyzować ostateczny kierunek wyjazdu – Morawy w okolicach Nowego Jiczina :-).

Plan był dość skromny – pochodzić po muzeach, zajrzeć do punktów IT – ot tak zebrać z 10 pieczątek. Rezultaty przerosły moje oczekiwania – po zeskanowaniu zbiorów okazało się, że do zeszytu trafiło aż 38 pieczątek. Tak liczne wyniki trudno prezentować we wpisie – dlatego tym razem zapraszam do galerii.

Służbowo…

… musiałem wyjść do Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Więc czemu przy okazji nie zapolować, zwłaszcza że stempelków z Warszawy próżno szukać w sieci. Spacerkiem ruszyłem w kierunku Uniwerku… Po drodze wypadało mi Muzeum Etnograficzne, zajrzałem, zapytałem i dowiedziałem się, że mają stempelek, ale tylko dla zwiedzających… No cóż nie tym razem jednym słowem. Podreptałem do BUWu, bez powodzenia pogrzebałem w książkach i ruszyłem w drogę powrotną do Instytutu zahaczając o Starówkę…
Przechodząc koło kościoła św. Anny mój wzrok przykuła reklama tarasu widokowego na wieży… A to oznaczało, że być może znajdę tu wreszcie pierwsze upragnione dziś trofeum ;-). Nos łowcy mnie nie zawiódł :-).

Kolejny celem był Zamek Królewski, skąd wyszedłem z kolejnym dwoma odbitkami i informacją, że kolejne znajdę na poczcie przy Starym Rynku :-).

Zahaczając o Mazowiecką IT, której skradziono pieczątkę ruszam jak po swoje na pocztę ;-).

Poprzez punkt IT na Rynku Starego Miasta….

…docieram do drzwi Muzeum Historii Warszawy, od których z okazji remontu się odbijam. Pozostaje zajrzeć do Muzeum Karykatury na Koziej…

i po przybiciu tej ostatniej pieczątki w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku powrócić do pracy ;-).

Mimochodem…

Czasami nie trzeba ruszać się nawet z utartych dobowych szlaków, by wzbogacić swoją kolekcję ;-). W drodze z Kinoteki do pracy zajrzałem do warszawskiego Muzeum Techniki i wyszedłem z karteczką a na niej…

W Górach…

… jest wszystko co kocham. Taką nazwę też nosi przegląd piosenski turystycznej organizowany przez fundację Wojtka Szymańskiego we Wrocławiu, na który 24-25.11 udaliśmy się z Agnieszką. Górska fundacja oczywiście posiada a jakże także górską pieczątkę :-).

Nim jednak dane było mi odbić powyższą piecząteczkę – zaatakowałem obydwie informacje turystyczne zlokalizowane w Rynku… Niby stemple takie same, a jednak różne…

Tuż obok w ratuszu mieści się Muzeum Miejskie …

Kolejne pieczątki wpadły do kolekcji dopiero w niedzielę. Jakoś bez przekonania ruszyliśmy do pawilonu z Panoramą Racławicką… Bez problemu zdobywamy bilety, a po obejrzeniu arcydzieła w moim kajecie lądują kolejne odbitki :-).

Szczęśliwie bilet na Panoramę upoważniał nas do wstępu do Muzeum Narodowego – jakoś mnie ono nie powaliło, ale stempelek odbity być musiał ;-).

I na koniec prawdziwa uczta w Muzeum Poczty i Telekomunikacji – można sobie zdrowo porazitkować ;-).

I znów w Beskidzie Śląsko-Morawskim :-)

Po zdanych egzaminach doktorskich poczułem gwałtowną potrzebę wyruszenia na górskie szlaki. Trochę konsultacji z Angim i sobotnim rankiem wysiadłem na dworcu w Ostrawie – nie musiałem się nawet z niego ruszyć, by pierwsze trofeum zasiliło moje zbiory :-).

Kolejne trofea lądują w zeszycie dopiero w ośrodku narciarskim Pustevny. Pierw z hotelu Tanečnica:

Także w naszym miejscu noclegowym – chacie Šumná odbijamy razitko:

Pozostawiamy graty i atakujemy bar przy stacji kolejki linowej…

… oraz restaurację Libušín

Rano wita nas mgła, w której o mało nie przeoczamy hotelu Radegast…

… i schodzimy do Rožnova pod Radhoštěm kończąc jakże udane łowy w Valašském muzeum v přírodě:

 

Projekty własne…

Los sprawił, że nie tylko zbieram odciski pieczątek, ale także czasem zdaża mi się coś zaprojektować samemu lub brać współudział w tworzeniu nowego stempla.

Pierwszą pieczątkę zaprojektowałem na przełomie 2011 i 2012 r. dla chaty warszawskiego SKPB w Teodorówce.

Druga pieczątka powstała już na rzecz mojej macierzystej organizacji – Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei. W duże mierze jej autorem był Kolega Emil Przybył – je nadawałem jej w sumie tylko ostateczną formę.

Myślę jednak, że to nie ostatni mój projekt :-).

Stara Płanina…

Przed wyjazdem do Bułgarii wiedziałem, że o pieczątki w tamtejszych górach raczej trudno. Nie mniej jednak zostałem bardzo mile zaskoczony w miejscu naszego ostatniego noclegu w Starej Płaninie. W okienku schroniska Хижа „Козя стена” czekał na mnie taki rarytasik…

W Javornikach…

Od 2009 r. na trzecią dekadę lipca przypadają wypady z ex szwagierką Gosią – tym razem na cel zostały leżące na granicy czesko-słowackiej Jaworniki :-). Szybko ruszamy z Nowego Hrozenkowa na główny grzbiet pasma. Już pierwsze napotkane schronisko Chata Kohutka sugeruje, że wyprawa będzie bogata w trofea ;-).

Mijamy uśpiony już punkt IT. I uderzamy tym razem do chaty Javorka. A tu także eldorado ;-).

Potem jeszcze chata Spartak tylko z jedną pieczątką:

W końcu docieramy na noc do horskiego hotelu Portáš

Kolejny dzień spędzamy głównie po słowackiej stronie -jakąkolwiek cywilizację osiągamy dopiero w Kasarniach – tam też odbijamy pieczątki w horskim hotelu Hajenka…

i chacie Bačkárka:

Następnego dnia rozstajemy się Jawornikami. O dziwo na przełęczy Makowskiej razitka brak… Skręcam więc na chwilę w Vsacké Beskydy zahaczając o wieżę widokową na Czartaku i pobliski hotel górski Sůkenická, w którym jest też pieczątka wieży:

Kolejne pieczątki już pochodzą z Beskidu Śląsko-Morawskiego :-). Zaczynamy od słowackiego hotelu Bumbalka…

Po dłuższej chwili zaś mijamy już czeską Masarykovą chatę…

Chata Śnieżna niestety wita nas zamkniętymi drzwiami, choć widać, ze obiekt jest zasadniczo czynny. Pozostaje nam udać się na nocleg do słowackiej chaty Kminek…

Ostatniego dnia tradycyjnie się rozpaduje -deszcz, wobec czego wracamy do Polski z miedzylądowaniem w Chatce Skalanka.

 

W Beskidzie Śląskim….

Praca nad doktoratem niestety dość mocno w tym roku ograniczyła moją aktywność zbieracką. Na szczęście w dniu, w którym reprezentacja Polski grała na Euro z Czechami udaje się wyskoczyć nie gdzie indziej, tylko właśnie na pogranicze tych dwóch krajów…

Pierwszą pieczątkę oferuje już punkt IT w Mostach u Jablunkova :-).

Kolejne trofea w liczbie 4 sztuk są do zdobycia w Chacie Studeničné:

Nieopodal mieści się kolejne schronisko – chata Girova:

Ostatnią pieczątkę na trasie w Czechach można przybić w Chacie Bahenec:

W schronisku na Stożku pieczątka od lat się nie zmieniła…

W niedzielę wyruszamy dalej… Jak ostatnio tędy szedłem Lepiarzówka dopiero powstawała…

Na Soszowie zaś pojawiła się nowa pieczątka…

Konkurencja obok też dba o kolekcjonerów…

Wzór pieczątki wieży na Czantorii od lat pozostaje ten sam…

W pobliskiej chacie zaś mają kolejną wersję razitka 🙂

Kilkadziesiąt metrów dalej, już po polskiej stronie mieści się Koliba Ranczo oferująca dwie pieczątki :-).

Łowy były krótkie, za to jakże owocne ;-).

I wreszcie górsko…

Z małymi przebojami i nie stąd, skąd miały być piecząteczki pierwotnie, ale jednak po raz pierwszy w tym roku z gór 🙂

Po dziennym sobotnim dojeździe szybkie podejście na Karkoszczankę i dwa nowe czerwone stempelki lądują w moim kajecie :-).

Rano po kostki, a czasami wyżej w śnieżnej brei docieram na przełęcz Salmpolską – tu szybka pieczątka z bufetu i autostopem zjazd do Bieska-Białej 🙂

A za dni kilka Pieniny i Bereśnik 🙂